Koronacja obrazu w 1997 roku
***
1 stycznia 1997 r. — poświęcenie i nałożenie nowych koron
Kolejnym znaczącym momentem w rozwoju kultu Królowej Różańca św. był rok 1997. Służewskiemu klasztorowi przeorował wówczas o. dr Marek Pieńkowski. Tego roku przypadała 45-ta rocznica erygowania dominikańskiej parafii. Już 1 stycznia 1997 r., w Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki, miało miejsce poświecenie i nałożenie na obraz nowych koron. Uroczystości przewodniczył Prymas Polski, Jego Eminencja Ks. Józef kard. Glemp. Czcigodny celebrans wygłosił również okolicznościową homilię. Przez kilka poprzedzających uroczystość miesięcy, obraz przechodził renowację. Prace konserwatorskie pod kierunkiem prowincjalnego konserwatora zabytków o. Adama Studzińskiego (pierwszego proboszcza służewskiej parafii) wykonano w pracowniach krakowskiej ASP . W trakcie badań konserwatorskich odkryto starsze warstwy obrazu, zwłaszcza pod obliczem Matki Boskiej. W ich wyniku przywrócono twarzy Matki Boskiej odkryty pierwotny kształt i odpowiednio zabezpieczono. Na odnowiony obraz postanowiono nałożyć złote korony, wyglądem nawiązujące do koron z pierwszej koronacji (na wzór koron noszonych w epoce Wazów).
Stanisław Przepierski, O.P.
Kazanie J.Em. Józefa Kard. Glempa
Tekst autoryzowany, archiwum klasztoru na Służewie (1 stycznia 1997 r.)
JÓZEF KARDYNAŁ GLEMP
PRYMAS POLSKI
"ONA WPROWADZA NAS W TAJEMNICE ŻYCIA JEZUSA"
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Czcigodni Ojcowie i Bracia zakonu świętego Dominika, Drodzy Kapłani diecezjalni i Służbo liturgiczna, Umiłowani, Siostry i Bracia, czciciele Matki Najświętszej! Dzisiejszy mroźny wieczór pierwszego dnia roku 1997 gromadzi nas przed wizerunkiem Najświętszej Matki, którego znaczenie, historia i miłość dla tego oblicza każe nam w sposób szczególny przeżyć te chwile. Gdy wsłuchujemy się dobrze w czytania liturgiczne, których treść odnosi się do Świętej Bożej Rodzicielki, zauważamy, że zawsze tam, gdzie występuje Matka Najświętsza, jak gdyby na pierwszy plan wysuwa się Jezus, czy to jako Dzieciątko, czy też jako Zbawca. Dzisiejsze święto nazywamy uroczystością Świętej Bożej Rodzicielki. Tę prawdę o Maryi język polski wyraził w pierwszych słowach, jakie potrafił sformułować — nie wiemy, może było to w XII, a może w XII wieku. Pierwszy polski utwór literacki to pieśń zaczynająca się od tych słów: "Bogurodzica Dziewica". Tak więc nasi praojcowie rozpoczynali twórczość w swoim języku od wezwania Matki Najświętszej, co świadczy, jak głęboka i jak starożytna jest nasza miłość do Matki Jezusa Chrystusa. Czcząc Matkę Najświętszą, dobrze wiemy, że Ona zawsze prowadzi nas do Chrystusa. Stąd też czy to w błogosławieństwie, jakiego udziela nam Bóg na początku nowego roku kalendarzowego, czy w ukazaniu nam żłóbka i tej prostoty, w jakiej Syn Boży przyszedł na ziemię, my rozpoznajemy coraz lepiej, jak wielkie to dla nas dobrodziejstwo Boga — dla nas, którzy uwierzyliśmy Chrystusowi, i dla całej ludzkości, która ma szansę zbawienia i uzyskania swojej godności w osobie Jezusa Chrystusa. Tak więc bardzo ważne jest, byśmy umieli tę serię dni kalendarzowych rozpocząć z Maryją i z Jezusem. Początek roku cywilnego, bo rok kościelny rozpoczął się już dniami Adwentu, stawia nam przed oczyma Matkę Najświętszą jako Tę, która wprowadza nas w tajemnice życia Jezusowego. Wczoraj wieczorem w kościele Najświętszego Zbawiciela uroczystym nabożeństwem rozpoczęliśmy nasze modlitwy do Jezusa Chrystusa, które w tym roku szczególnie ku Niemu będą się kierowały, abyśmy mogli lepiej Go poznać i lepiej zrozumieć związek, jaki istnieje między Jezusem i każdym z nas, i między tym, do czego jako Kościół dążymy. Dlatego też nasze spojrzenie na Jezusa Chrystusa jest tak podstawowe, byśmy nawet widząc Go na ręku Matki Najświętszej, umieli rozpoznać w Nim naszego Zbawcę. Tak, Jezus Chrystus jest naszym Zbawcą. On po to przyszedł na świat, by nam otworzyć drogę do Boga Ojca. Na początku roku jesteśmy zwykle bardzo zajęci sprawami, które niesie otwierająca się perspektywa czasowa — nowe podatki, nowe abonamenty, nowe ceny itd. Tyle z początkiem roku wiąże się tych ziemskich, codziennych kłopotów. Czasem one tak nas absorbują, że zapominamy o tym, iż pośród kłopotów doczesnych ma się przewijać, jako myśl wiodąca, ta ciągła obecność w Kościele Jezusa Chrystusa, który chce nas wszystkich uświęcać. Jezus Chrystus na początku roku staje przed nami jako błogosławiąca Dziecina, a święty Paweł mówi, że nastała pełnia czasu (por. Ga 4, 4). Pełnia czasu oznacza wezwanie nas do tej dojrzałości, którą powinniśmy zdobywać jako ludzie przez przyjmowanie Ewangelii i przez nową ewangelizację, która jest nowa w tym sensie, że ma nas przeniknąć i być niejako przełożona na język naszych czynów. W ten sposób ma się dokonywać nasz wzrost ludzki, byśmy umieli stać się dziećmi Bożymi, a więc tymi obywatelami ziemi, którzy potrafią wznieść się ponad podziały i nazwać jeden drugiego bratem i siostrą. Nowy Rok w naszym odbiorze kościelnym łączy się z dniem pokoju, bo rodzący się Chrystus, choć jest otoczony pasterzami, jest Księciem pokoju (por. Łk 2, 16n). Uchodzący za syna Józefa, cieśli z Nazaretu, nazwany jest także synem Dawida. Pismo Święte wykazuje, że Jezus pochodzi z królewskiego rodu, dlatego nazwano Go synem Dawida (por. Mt 1, 1). Choć był to już ród zubożały, to przecież zachował godność królewską w odbiorze społecznym. Budowano więc tę genealogię, przypominając pokolenia przodków, żeby wskazać na to, że Józef, który formalnie daje początek rodzinie, pochodzi z rodu królewskiego. Ale syn Dawida, a więc syn królewski nie zostaje przez swoich przyjęty, gospoda jest zamknięta. Dziwi to, że potomek rodu królewskiego nie doznaje godnego przyjęcia, ale przecież On jest Synem Bożym, Królem królów, Panem panów, który potrafi zejść do żłóbka, stanąć między bydlętami. To jest Książę pokoju, takiego pokoju, jakiego świat dać nie może. W swoich modlitwach Kościół tak bardzo przypomina o obowiązku pokoju, szczególnie na początku tego cyklu dni kalendarzowych. Wyraz tej troski o pokój w sposób najdobitniejszy daje Ojciec święty. Nie ma chyba na świecie drugiego człowieka, któremu by tak zależało na powszechnej zgodzie i na uniwersalnym pokoju. Żaden z ludzi nie doznał tyle bólu i tylu cierpień, słysząc o wojnach, widząc ten brak woli pokoju, jak dopiero po wykrwawieniu się i po spowodowaniu niesłychanych nieszczęść. Żaden tak nie wzywał do ludzkiej solidarności. I dzięki tym modlitwom uspokoiły się najbardziej zaognione miejsca walk na świecie. Świat ciągle potrzebuje pokoju i Ojciec święty każdego roku wzywa do tej modlitwy. W 1986 roku zwołał przedstawicieli wszystkich wielkich religii do Asyżu, żeby tam, gdzie żył święty Biedaczyna Franciszek, także bohaterski w tym głoszeniu Bożego pokoju, we wszystkich językach i we wszystkich wyznaniach, jakie są na świecie, wypraszać pokój. Aby ożywić te nasze modlitwy, na pierwszy dzień roku Ojciec święty daje nam odpowiednie motywy: mówi, że potrzebny jest postęp, żeby był pokój, potrzebna jest sprawiedliwość, potrzebna jest miłość, potrzebne jest zrozumienie na wszystkich kontynentach. W tym roku mówi nam, że potrzebne jest przebaczenie: przebacz, a dostąpisz pokoju. Ojciec święty analizuje, jak można przebaczać i jak trzeba przebaczać. To przebaczenie często nie mieści się w logice postępowania świata. Świat często chce swoją sprawiedliwość ujmować w reguły polityczne i dlatego tak trudno przebaczać. Ojciec święty mówi, że w przebaczeniu chrześcijańskim trzeba sięgnąć po logikę miłości, a wtedy nie tylko wydarzenia współczesne, ale także i przeszłość może być objęta tym chrześcijańskim uczuciem miłości, z którego zrodzi się przebaczenie. Kiedy Chrystus nam przebacza, to pragnie, byśmy za nasze złości wyrazili skruchę i żal. Stąd też to wezwanie do przebaczenia trzeba widzieć także poprzez orędzie fatimskie, które wzywa do nawrócenia, to znaczy do takiego pojednania się z Bogiem, kiedy Bóg może przebaczyć, bo człowiek żałuje za swoje grzechy. Jakże więc wielkie zadania stoją przed nami jako chrześcijanami, wyznawcami Chrystusa, w stosunku do świata, byśmy umieli tak się modlić, by modlitwa nawracała serca zatwardziałe, by wywoływała w nich refleksje do nawrócenia. Kiedy Bóg widzi postawę ku nawróceniu, to przebacza, i my także winniśmy przebaczać. A któż może nas lepiej nauczyć tej zdolności przebaczania jak nie Matka Najświętsza, Ta, która zachowywała wszystkie słowa Chrystusa w swoim sercu — nie tylko te, które słyszała, gdy nauczał, ale także te, które usłyszała stojąc pod krzyżem, gdy Chrystus modlił się o przebaczenie tym, którzy Go krzyżowali (por. Łk 23, 34). To właśnie jest to wielkie przebaczenie, które ma siłę ku pokojowi. Najmilsi, Bracia i Siostry! Z uczuciami wielkiej miłości podejdziemy do obrazu Matki Bożej Różańcowej, żeby potwierdzić je przez nałożenie koron, którymi od dawna Jej wizerunki są ozdabiane. Do tych koron, jako znaku chwały, chcemy dołączyć nasze postawy i naszą wolę służby Jezusowi Chrystusowi razem z Nią, która służy Kościołowi, ponieważ w tym Kościele żyje Jej Syn Jezus Chrystus. Amen.