Rekoronacja obrazu w 1965 r.
- Przygotowania do rekoronacji obrazu
- Przebieg uroczystości
- Przysięga Przeora
- Kazanie rekoronacyjne J. Em. Ks. Prymasa Stefana kard. Wyszyńskiego
- Modlitwa do Niepokalanej Królowej Różańca Świętego
***
Przygotowania do rekoronacji obrazu
Od stycznia 1965 r. przeorem konwentu na Służewie był o. Walenty Potworowski. Już na początku swego urzędowania, tj. 23 stycznia, zwołał radę konwentu, która powzięła decyzję o rekoronacji obrazu oraz określiła tryb przygotowań do zaplanowanej uroczystości. Idea ta wpisywała się w tematykę i hasło przewodnie przypadającego w 1965 r. ostatniego etapu Wielkiej Nowenny przed obchodami 1000-lecia chrztu Polski. Hasło to brzmiało: "Weź w opiekę wiernych Twoich". Radnymi klasztoru byli wówczas: o. Bernard Przybylski (dyrektor Instytutu Tomistycznego), o. Benedykt Piotrowski (proboszcz), o. Bolesław Rafiński (wychowawca młodych dominikanów), o. Angelik Jarosz (sekretarz rady), o. Władysław Skrzydlewski. Postanowiono wówczas zwrócić się do Watykanu z prośbą o pozwolenie na organizację tego przedsięwzięcia. Zaplanowano zbudować nowy drewniany ołtarz z symboliczną heraldyką, nawiązującą do historii obrazu (obecnie ołtarz ten znajduje się w prawej nawie nowego kościoła i mieści obraz św. Jacka). Ustalono ponadto przebieg prac nad wykonaniem projektów koron oraz wytypowano kilku możliwych ich wykonawców. Dwa miesiące później — 31 marca — o. przeor przedstawił radzie trzy różne wersje koron w celu wyboru najlepszej z nich. Największe uznanie zyskał projekt prof. Adama Jabłońskiego. Oprócz względów estetycznych, głównych kryterium wyboru był fakt nawiązywania kształtu koron do kształtu insygniów z okresu piastowskiego. Przypomnieć należy, że wybór ten symbolicznie podkreślał powojenne wysiłki Episkopatu zmierzające do umocnienia Kościoła na Ziemiach Zachodnich, bazujących na idei Polski Piastów.
Decyzja Stolicy Świętej
17 maja 1965 r. przyszła ze Stolicy Świętej zgoda na przeprowadzenie uroczystości rekoronacyjnych. Sam miesiąc maj obfitował zaś w liczne inicjatywy duszpasterskie, tak podejmowane w ramach programu Wielkiej Nowenny, jak też i własne — wewnątrz parafialne. M.in. w niedzielę 2. maja, gdy na wszystkich mszach św. w całej ojczyźnie odczytywano tekst Ślubów Jasnogórskich (ułożonych w 1956 r. przez uwięzionego wówczas Prymasa), służewscy dominikanie dodatkowo zorganizowali o godz. 17.00 dodatkowe obchody. Oprócz nabożeństwa majowego miała miejsce procesja z cudownym obrazem, a po niej poszczególne delegacje parafian składały przed wizerunkiem Maryi kartki z powziętymi postanowieniami w pracy nad poprawą jakości swego chrześcijańskiego życia. Ponadto w każdą niedzielę maja przed niedzielną sumą postanowiono śpiewać Godzinki ku czci NMP.
Przygotowanie duszpasterskie
Jako kolejny etap przygotowań do rekoronacji obrazu, zwołana w dniu 12 czerwca Rada Klasztoru, jednogłośnie przyjęła inicjatywę, aby przez cały lipiec oprócz codziennych mszy św. o godz. 7.00, 7.30, 18.30 wprowadzić uroczyste rozważanie różańca świętego przez całą wspólnotę klasztorną wespół z wiernymi przychodzącymi do kaplicy. Modlitwy te miały poprzedzać mszę św. wieczorną. W ramach tzw. przygotowania bliższego zorganizowano okolicznościową Parafialną Nowennę Różańcową. Rozpoczęła się ona 1 września o godz. 18.00. W ogłoszeniach parafialnych z niedzieli 29 sierpnia czytamy: "Pierwsze trzy dni poświęcone będą głównie dzieciom i młodzieży i zakończą się pierwszo-piątkową spowiedzią i Komunią św. Dla starszych przeznaczone będą dni 4-8 września". W trakcie nowenny głoszone były tematyczne nauki. W tym czasie zainstalowano również nowy drewniany ołtarz zaprojektowany przez prof. Zygmunta Kamińskiego. Odtąd obraz miał być symbolicznie okolony herbami rodów, z którymi niegdyś był związany, a także herbami św. Dominika oraz św. Jacka.
Przebieg uroczystości
Główna uroczystość odbyła się 9. września 1965 r. Na podkreślenie zasługuje fakt, że przypadła ona niemalże w rocznicę słynnego soborowego Memoriału Prymasa Wyszyńskiego (16 września 1964 r., w dniu otwarcia II sesji Soboru Watykańskiego), wnoszącego prośbę o uroczyste przyznanie Matce Chrystusa tytułu Matki Kościoła. Za kilka dni Ks. Prymas miał wylecieć do Rzymu na rozpoczynającą się w dniu 14. IX — ostatnią — IV sesję Vaticanum II. Dzień zatem był szczególny. Jak wspomina ówczesny przeor o. Walenty Potworowski, pogoda dopisała. Było ciepło, do tego stopnia bezwietrznie, że wielu uczestników zauważyło spokój i łagodność płomieni świec (stojących na polowym ołtarzu). O godz. 17.30, przy śpiewie antyfony Salve Regina, przyozdobiony do koronacji obraz procesyjnie wyniesiono poza kaplicę. Nieśli go na ramionach wychowankowie prowadzonego niegdyś przy żółkiewskim klasztorze małego seminarium. Byli to: o. Stanisław Hayto, o. Józef Burda, o. Józef Paściak, o. Urban Szeremet (wieloletni organizator pielgrzymek przesiedlonych żółkiewian). Licznie zgromadzonych mieszkańców Warszawy o programie uroczystości informował o. proboszcz — Benedykt Piotrowski.
O godzinie 17.50, w celu powitania przybywającego Księdza Prymasa, wyszła na przedkapliczny taras asysta liturgiczna. Po powitalnych mowach parafialnej delegacji, przy chóralnym śpiewie pieśni Ecce Sacerdos, wprowadzono czcigodnego koronat ora do wnętrza kaplicy na chwilę adoracji Najświętszego Sakramentu. Po modlitwie, celebransi z liczną służbą ołtarza, udali się na zewnątrz sprawować Mszę Św. Chór zaintonował pieśń: Wierzę w Boga. W liturgii użyto formularza o Matce Bożej Różańcowej. Po rozpoczęciu obrzędów wstępnych, o. Walenty Potworowski w imieniu wspólnoty zakonnej oraz parafialnej przywitał Ks. Prymasa (głównego celebransa), a następnie poprosił o przeprowadzenie koronacji cudownego wizerunku.
Ojciec przeor klękając przed ikoną złożył w imieniu własnym oraz swoich następców kanonicznie wymaganą przysięgę kustosza, zobowiązując się do roztoczenia opieki nad obrazem oraz do szerzenia jego kultu wśród Ludu Bożego. Po niej zaś Prymas Wyszyński poświęcił korony i nałożył je na skronie Dzieciątka Jezus oraz Jego Matki. Przy śpiewie Zawitaj Królowo umieszczono obraz na ołtarzu. Po odczytaniu Ewangelii arcypasterz skierował do wszystkich słowo pasterskie.
Następnie ojciec proboszcz wraz z delegacją wiernych, w specjalnie na tę okoliczność przygotowanych słowach aktu oddania, ofiarował parafię Matce Najświętszej. Podczas rozdzielania Komunii św. usługiwali przybyli oraz zakonni kapłani, m.in. młodzi ojcowie: o. Melchior Łopiński oraz o. Robert Drużkowski. Po Mszy św. zaniesiono do Boga dziękczynne Te Deum. Przy śpiewie Uwielbia dusza moja Pana zdjęto obraz z ołtarza podając go Ks. Prymasowi, by pobłogosławił nim nie tylko wszystkich zgromadzonych, ale także całe miasto i Polskę. Podczas procesji powrotnej do macierzystej kaplicy zawierzano Polskę Matce Chrystusa słowami pieśni Z dawna Polski Tyś Królową.
Dziękując za koronację obrazu, o. Jan Janczak, prowincjał polskich dominikanów, zapewniał Ks. Prymasa o modlitewnej pamięci oraz życzył wielu łask Bożych w nadchodzącej podróży na ostatnią już sesję Soboru Watykańskiego II. Uroczystości zakończono gromkim śpiewem Apelu Jasnogórskiego.
Stanisław Przepierski, O.P.
Przysięga Przeora
Przysięga Przeora Konwentu św. Józefa o. Walentego Potworowskiego w dniu koronacji obrazu Matki Boskiej, Królowej Różańca Świętego w obecności Ks. Prymasa Stefana Kard. Wyszyńskiego (Warszawa, Służew, 9.IX.1965 r.)
Ja, Walenty Potworowski, przeor konwentu św. Józefa Zakonu Kaznodziejskiego w Warszawie na Służewie, w imieniu własnym i moich następców przysięgam i ślubuję, że pilnie strzec będę cudownego obrazu Matki Bożej "Niepokalanej Królowej Różańcowej", koronowanego w Żółkwi w dniu 6. października 1929 r., a który w czasie ostatniej wojny utracił korony i za zrządzeniem Opatrzności Bożej znalazł się w tutejszej kaplicy i za chwilę w tym nowym miejscu ma być od nowa uroczyście koronowany przez Najdostojniejszego Koronatora, Jego Eminencję Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski, oraz przysięgam i ślubuję, że dołożę wszelkich starań, aby Matka Najświętsza, Królowa Różańcowa była znana, czczona i kochana przez Lud Boży naszej Ojczyzny, wkraczający w drugie tysiąclecie wiary. Tak mi dopomóż Bóg i ta święta Ewangelia, na którą składam ręce. Amen.
Akt oddania się Parafii św. Dominika w Warszawie w macierzyńską niewolę Maryi w dniu 9. września 1965 r.
Bogurodzico Dziewico, Matko Kościoła Chrystusowego i Matko nasza, Niepokalana Królowo Różańcowa!
My, Lud Boży stolicy zebrani pod przewodnictwem Prymasa Polski na uroczystość odnowienia koronacji Twego wizerunku, który za zrządzeniem Opatrzności Bożej przebywa wśród nas, stajemy przed Tobą u progu drugiego Tysiąclecia Wiary z uczuciem wdzięczności za tyle dowodów Twej macierzyńskiej opieki nad naszym Narodem. W zaraniu dziejów ludzkości Ojciec Niebieski ukazał Ciebie pierwszym rodzicom jako promień nadziei, a kiedy nadeszła pełnia czasów, Tobie, jako Matce, oddał Syna swego Jednorodzonego. Tobie również, jako Matce, z wysokości Krzyża, oddał Syn Twój — w osobie Jana — cały swój Kościół. Ty zaś Maryjo, wierna temu powołaniu przyjęłaś wolę Bożą jako Służebnica Pańska i Matka Kościoła, otaczając nieustannie swą macierzyńską opieką cały Lud Boży. To też my, w przededniu zakończenia Soboru Watykańskiego II, przejęci serdeczną troską o Kościół Chrystusowy na całym świecie, a zwłaszcza w naszej Ojczyźnie, pragniemy za Twoim orędownictwem przekazać pokoleniu Drugiego Tysiąclecia naszą wierność Bogu, Krzyżowi i Ewangelii Świętej. W tej intencji oddajemy się Tobie dobrowolnie i całkowicie na własność: weź nas w Twą macierzyńską niewolę za wolność Kościoła. Ufamy, że Ty sama oddasz nas i przyszłe nasze pokolenia Twojemu Synowi, Jezusowi Chrystusowi, który obdarzy nas pełnią wolności dzieci Bożych. W Twą macierzyńską niewolę oddajemy naszą umiłowaną parafię świętego Dominika i jej świątynię wraz z kapłanami, klasztorem i całym wiernym Ludem. Szczególnym aktem oddajemy Tobie rodziny nasze i naszą młodzież. Odtąd, Matko nasza, uważaj nas, naszą parafię i wszystko co posiadamy za wyłączną własność Twoją. Wspieraj nas i kieruj nami w drodze do Ojca Niebieskiego i pomagaj w wypełnianiu obowiązków zgodnie z nakazami prawa Bożego i łaski stanu.
Przyjmij tę naszą ofiarę duchową i uproś nam wytrwanie na tej drodze, ubezpieczaj naszą wiarę, a u progu nowego życia w Ojczyźnie Niebieskiej okaż nas twojemu Synowi jako własność swoją. Amen.
Kazanie rekoronacyjne J. Em. Ks. Prymasa Stefana kard. Wyszyńskiego
Tekst autoryzowany, archiwum klasztoru na Służewie
STEFAN KARDYNAŁ WYSZYŃSKI
PRYMAS POLSKI
"ODTĄD BŁOGOSŁAWIONĄ ZWAĆ MNIE BĘDĄ
WSZYSTKIE NARODY"
Umiłowane Dzieci Boże, Dzieci Moje!
Ilekroć rozważamy życie Najświętszej Maryi Panny, Matki Boga Człowieka, którą w Ojczyźnie naszej od dawna zowiemy "Bogurodzicą Dziewicą, Bogiem sławioną Maryją", tylekroć na myśl naszą powracają Jej prorocze słowa: "Spojrzał na niskość Służebnicy swojej", "uczynił mi wielkie rzeczy, który możny jest i święte imię Jego". — "Odtąd błogosławioną zwać mnie będą wszystkie narody". To proroctwo ma blisko dwa tysiące lat i przez całe wieki można się było przekonać, że się sprawdza. Dziś, po 20 wiekach opowiadania Dobrej Nowiny na świecie i po 10 wiekach chrześcijaństwa w Polsce, również możemy powiedzieć, że proroctwo Maryi się sprawdza. Wprawdzie niewiele jest proroctw w Nowym Testamencie, ale Chrystus Pan rzucał je w przyszłość swego dzieła ewangelicznego. Mówił, że będzie z nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata — i jest. Mówił, że "niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą" — i do dziś dnia nie przeminęły słowa Boże. Mówił, że ani jedna litera w Zakonie Pańskim nie będzie odmieniona, aż to wszystko się stanie. I wiemy, jak Kościół Boży pieczołowicie czuwa nad tym, aby ani jedna zgłoska, ani jedna litera nie uległa zmianie, aby zwięzły sens życia ewangelicznego nie był zniekształcony. Przykładem tej wrażliwej troski jest również Sobór Watykański II. Każdego dnia przed sesją wnoszona jest na aulę soborową, wśród śpiewu, księga Ewangelii i stawiana przed oczyma wszystkich Ojców Soborowych, dwa i pół tysiąca biskupów katolickich całego świata. Jak gdyby promieniem tej wymownej uroczystości jest w zreformowanej liturgii Kościoła to, co Kościół czyni dzisiaj, gdy przez swoich ministrów zwraca się ku Wam z świętą księgą ewangeliczną. A więc są proroctwa i w Nowym Przymierzu! Ale w tej chwili najbardziej zastanawia nas proroctwo maryjne. Czy dobrze zdajemy sobie sprawę z tego, kim było Dziewczę z Nazaret, w chwili gdy prorokowało? Niedawno przeżyła ona wielki wstrząs. Niezwykły Gość, Zwiastun Boży, mówił do Niej słowa, do których nie była przyzwyczajona. "Ave, gratia plena — Zdrowaś Maryja, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami". W trzeźwości zdrowej duszy religijnej można było zastanowić się: "cóżby to było za pozdrowienie"? Pierwszym, który polecił uwielbić na tej ziemi dotychczas nikomu nieznane Dziewczę z Nazaret, był sam Bóg. On to wysłał do Nazaret swojego Zwiastuna i włożył w jego usta przedziwne słowa. A później, Duch Święty spoczął na Niej, moc Najwyższego ogarnęła Ją, a to, co się z Niej poczęło Święte, nazwane było Synem Najwyższego. Od tej chwili Maryja została jak gdyby wyprowadzona z szeregu ludu Bożego i ustanowiona przed nim. Niesie w sobie Boga Człowieka, Słowo Przedwieczne, które w Niej ciałem się staje. Zapewne, w tej chwili nie przestała być człowiekiem, ale już nie jest zwykłym człowiekiem. Nie przestała należeć do ludu Bożego, jak to wyraźnie mówi Sobór Watykański II, ale już nie jest w szeregu ludu Bożego. Została wyprowadzona z szeregu i ustanowiona na jego czele. Stąd Jej wyjątkowe miejsce i zadanie w dziele ożywiania i uświęcania rodzaju ludzkiego! Gdy stanęła przed ubogim domkiem Elżbiety, już nie udało się ukryć Jej tajemnicy. Elżbieta oświecona Duchem Świętym, wyraziła zdumienie: "Skąd mi to, że Matka Pana mego przyszła do mnie"? Któż jej to powiedział? Jakieś wewnętrzne oświecenie sprawiło, że gdy Elżbieta zobaczyła przed drzwiami swego domostwa Maryję z Nazaret, od razu poznała, iż to nie jest przeciętna istota, ale "Matka Pana mego". I dalej głosi Jej pochwałę: "Błogosławiona, iżeś uwierzyła". To odkrycie starej kobiety, pierwszej w szeregu ludzi wielbicielki Matki Boga, wywołuje w ustach Maryi hymn pochwalny, Magnificat, tak dobrze znany nam wszystkim — "Odtąd błogosławioną zwać mnie będą wszystkie narody".
Cześć Matki Najświętszej w naszej Ojczyźnie
Najmilsi! W naszych trzeźwych czasach tak zwanego "autentyzmu", chcielibyśmy wydozować właściwą miarę dla każdego pojęcia i dla każdej prawdy, aby nie przesadzić. Dlatego niekiedy podnoszona jest troska, czy nie za wiele mówi się o Maryi. Ongiś mówiono: "O Maryi nigdy wiele, nigdy dość — De Maria nunquam satis". Ale były to czasy dawne. A dzisiaj człowiek, chociaż ludzie dużo mówią, chciałby — zwłaszcza w dziedzinie religijnej — mówić tylko rzeczy konieczne, niezbędne i ścisłe. O to dba również Sobór Watykański II. Jego przedłużające się rozważania prowadzą do tego, aby współczesnemu człowiekowi wieku XX powiedzieć o Kościele, o dziele Chrystusa to, co jest ściśle wyważone, wymierzone, dokładne i sprecyzowane — nie za wiele, nie za mało. Nic więc dziwnego, że gdy idzie o cześć Matki Najświętszej niekiedy podnoszone są obawy. Dotyczą one szczególnie naszej tradycyjnej, głębokiej religijności polskiej, w której "cześć Maryi, cześć i chwała, Pannie świętej cześć", rozbrzmiewa nieustannie w ustach wszystkich — starców, dojrzałych, młodzieży i dzieci. Jesteśmy świadkami przedziwnej chwały Maryi w naszej Ojczyźnie. To, co usłyszeliśmy przed chwilą z ust Ojca Przeora — przerzucane historyczne kartki przed chwilą ukoronowanego obrazu — dowodzi, jak zadawniona jest w Ojczyźnie naszej cześć Matki Najświętszej. Ten obraz, to pomnik historyczny. Patrzyły na niego całe wieki. Zginały się przed nim kolana mocarzy i potentatów, udręczonych, jak Jana Kazimierza, i zwycięskich, jak Jan Sobieski, czy wielu hetmanów sławetnego rodu Żółkiewskich z dalekiej Żółkwi, której świątynie budowane dłońmi naszych możnych czcicieli Służebnicy Pańskiej, dzisiaj niszczeją. Obraz ten w swojej czci był potężny, podobnie, jak współcześnie czczony obraz na Jasnej Górze, bronionej za czasów Jana Kazimierza przez skromne szeregi zakonników, rycerzy i pracowitego ludu wieśniaczego. To tylko jeden z przykładów. Takich pomników religijności maryjnej jest w naszej Ojczyźnie wiele. Właśnie teraz, na progu Tysiąclecia Chrztu, wędrując od jednego sanktuarium do drugiego, nakładamy święte znaki uwielbienia na skronie Tej, która mówiła o sobie: "Odtąd błogosławioną zwać mnie będą wszystkie narody". W ostatnich tygodniach nałożyłem korony na małą figurkę Matki Bożej Markowickiej pod Inowrocławiem, która przywędrowała tam z dalekiego Barda Śląskiego. Niedawno koronowałem obraz Matki Bożej w Górce Klasztornej pod Wyrzyskiem. W ubiegłą niedzielę koronowałem pod Jarocinem stary obraz, z czasów bitwy grunwaldzkiej. Takich koronacji odbywa się teraz wiele. Pragniemy na "Sacrum Poloniae Millennium" przygotować się należycie, aby w całej chwale okazać Córkę królewską, która towarzyszyła dziejom naszego Narodu przez 10 wieków, od pieśni "Bogurodzico Dziewico, Bogiem sławiona Maryjo", aż do "Apelu Jasnogórskiego". Idziemy pod opieką Maryi przez 9 lat Wielkiej Nowenny, tego narodowego rachunku sumienia, który prowadziliśmy wytrwale, a który w tym roku się kończy. I pragniemy, aby Maryja wprowadziła nas w wiary nowe Tysiąclecie. Przemierzając kraj z południa na północ i z zachodu na wschód, jestem świadkiem tego, że i w Ojczyźnie naszej sprawdza się proroctwo Maryi: "Odtąd błogosławioną zwać mnie będą wszystkie pokolenia". I tak jest.
Maryja w Chrystusowym dziele odkupienia
Najmilsi! My, uszanowani przez Boga w naszej rozumnej woli, zawsze możemy mieć wątpliwości. Nie jest ujmą dla człowieka, gdy chce być sprawiedliwym nawet w akcie wiary, trzeźwym — nawet w akcie miłości i gdy chce mieć nadzieję wedle nadziei, a nie przeciwko nadziei. To jest rzecz ludzka, właściwa dla istoty rozumnej. Człowiek może oprzeć się nawet miłości Bożej. Przez to jednak Bóg żadną miarą nie pomniejsza swej mocy, tylko okazuje szacunek dla człowieka. Taki szacunek dla człowieka okazał Bóg w Trójcy Świętej Jedyny, gdy nie zrezygnował z naszej miłości, ale zapragnął, abyśmy na nowo zwrócili się twarzą do Niego, aby to: "nie będę służył", wątpliwości posiane w umyśle Ewy i Adama, opadły, aby człowiek tknięty Bożą miłością wyzdrowiał i znowu zwrócił się twarzą do Ojca, który jest Miłością. Dlatego zaraz na początku Ojciec Niebieski nie pozwolił zniweczyć sobie planu miłowania człowieka i dał nadzieję: Oto Niewiasta, która zetrze głowę węża. Wprawdzie ty, szatanie, będziesz czyhać na Jej stopę, wprawdzie będzie nieustanna walka i nieustanne zmaganie między nasieniem Niewiasty, a twoim, ale Ona zetrze głowę twoją. Bóg dalej prowadzi swą linię krzepiącą, pełną nadziei. Raz po raz udręczonemu człowiekowi pokazuje postać. "Oto Dziewica pocznie i porodzi i nazwie imię Syna Emmanuel — Bóg z nami". W ciemnościach, które swoimi mrokami ogarniały padół płaczu, potrzeba było tych świateł i promieni, a Bóg w swojej miłości dawał je. Aż przyszła pełnia czasu. I wtedy w Nazaret zdziwienie pokorne, ale zarazem postawa najbardziej właściwa dla człowieka: "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego". — Ta, którą przed chwilą Zwiastun Boży wielbił: "Błogosławionaś Ty między niewiastami", gdy zrozumiała myśl Bożą, odpowiedziała: "Oto ja służebnica Pańska". Od tej chwili człowiek znowu stanął twarzą do Boga, który jest Miłością. Ugiął swoje kolana, uporządkował myśl, wzmocnił wolę i nauczył się miłować Boga Miłości. Maryja jest tego pięknym przykładem. To Matka pięknej miłości, nosząca pod swoim Sercem Syna umiłowania Bożego, Jezusa Chrystusa, który przyszedł po to, aby zamieszkać wśród nas i uczyć nas miłości do Ojca, który jest Miłością. Oto szczególna pozycja Matki Najświętszej w dziele Odkupienia. Maryja wchodzi w życie Chrystusa. Do Niej należało przyjąć Słowo Przedwieczne, usłużyć Mu i ogarnąć Je ciałem, wziętym z Jej człowieczeństwa. Istotowe Słowo Przedwieczne łączy się w Maryi z istotowym człowieczeństwem, kształtowanym w Niej przez Ducha Świętego. I oto — Bóg Człowiek, Bóg wśród nas, Emmanuel! Maryja Go nie opuści. Będzie nie tylko kształtował dziecięce kroki Niemowlęcia i Chłopięcia w Betlejem, czy w Nazaret, ale pójdzie za Mężem Boleści, stanie z Nim pod krzyżem i będzie czuwać, jako Dziewica Wspomożycielka. A chociaż wszyscy opuszczą Chrystusa, Matka Go nie opuści. Podobnie i dzisiaj dzieje się w niejednej rodzinie. Opuszczają Chrystusa wszyscy, i mąż i dzieci, a jedynie matka pod krzyżem swego życia rodzinnego pokornie szepcze ufne pacierze i czeka spokojnie, zapatrzona we wzór Maryi, aż ciemności, ogarniające ziemię, rozstąpią się i zmęczonemu człowiekowi na nowo ukaże się Słońce Sprawiedliwości, Chrystus, Bóg z nami. Najmilsze Dzieci! Czyż może Was to niepokoić, że z wysokiego masztu krzyża, głos kierowany był do Matki? Przecież Chrystus, jako Człowiek, tyle doświadczył od Niej dobroci i opieki! Podała Mu własną pierś, przygotowała chleb i szatę całodzianą, chodziła za Nim wśród Jego wędrówek apostolskich. Na pewno, zwyczajem ówczesnych kobiet, nieraz omywała Mu i namaszczała oliwą poranione nogi, którymi przemierzał kamieniste, cierniowe drogi apostolskie, wzdłuż Galilei, Samarii, Judei czy Zajordanii. Tak Mu służyła. Chrystus dostał Matkę od Ojca Niebieskiego. To Ojciec Niebieski pomyślał o tym, aby Jego Syn nie miał na ziemi sierocej doli. Tak o każdym z nas pomyślał Ojciec Niebieski, kształtując nas, jak mówiła matka Ewa, pod sercem matki, którą nam wybrał. Chociaż mamy ogromne możliwości wyboru, tej jednej możliwości nie mamy. Nie możemy wybrać matki. Matka jest nam daną. Jest darem Ojca naszego, który jest w niebie. To On wyszukał w niej uczucia służby Bogu — "Oto ja służebnica Pańska" — dał jej moc i bohaterską postawę, aby wzgardziła nawet niebezpieczeństwem śmierci, byleby tylko człowiek na świat się narodził. Wszyscy musimy patrzeć na matkę, jako na dar Ojca naszego, który jest w niebie. Wszyscy musimy patrzeć na naszego ojca, jako na wybranego nam przez Ojca Niebieskiego. Tak też i swojemu Synowi Ojciec Niebieski sam wybrał na ziemi Matkę. Wiedział o tym Jezus Chrystus, przez samego Ojca oddany Jej i umieszczony pod Jej Sercem.
Maryja w misterium Chrystusa i Kościoła
W tych dniach przywiozłem z Wrocławia wspaniałą fotokopię starego obrazu z Trzebnicy. Maryja trzyma przed sobą Dzieciątko Boże, które całe uwikłane jest w jakieś sznurki i powrozy. Jak gdyby stary znak "zniewolniczenia", któremu Jezus Chrystus poddał się w łonie Maryi. Drogie Dzieci! Jest to dla nas bardzo wymowne w czasach dzisiejszych! Tak oto poddany był Jezus Chrystus Służebnicy Pańskiej. Ona tak się sama nazwała, bo wiedziała, że skoro Bóg wcielony przyjął postać sługi, może Mu służyć tylko Służebnica Pańska. Tej to Służebnicy Pańskiej, która Mu tak dobrze usłużyła, Jezus Chrystus oddał odkupioną ludzkość: "Oto syn Twój, oto Matka twoja". Jest to testament Jezusa Chrystusa. Na Kalwarii odbyło się pierwsze oddanie niemowlęcego Kościoła Chrystusowego, Maryi. A to, co odbyło się na Soborze Watykańskim II, w dniu 21 listopada roku ubiegłego, gdy Ojciec Święty Paweł VI, na prośbę biskupów polskich, nazwał Maryję Matką Kościoła i Jej Przeczystemu Sercu oddał całą zatrwożoną ludzkość było tylko powtórzeniem tego, co stało się ongiś w Nazaret, gdy Ojciec oddawał Słowo Przedwieczne Maryi, i co powtórzyło się na Kalwarii, gdy umierający Chrystus oddał swój Kościół Matce Najświętszej. Wydarzenia z auli soborowej były dla nas wszystkich niezwykle wzruszające. Sobór, przez dwie długie sesje w kilkudziesięciu naradach, rozważał naukę o Kościele, aby ukazać go na nowo współczesnemu człowiekowi. Wszyscy byliśmy pod wrażeniem nauki świętego Pawła o Kościele, jako Mistycznym Ciele Chrystusa, którą przypomniał Pius XII. Uważaliśmy za szczyt osiągnięcia, uchodzić za "chrystocentrycznych", za ludzi lepiej rozumiejących sens Kościoła, którego tajemnicą jest żyjący w nim Chrystus. Pięknie mówi o tym I rozdział soborowej Konstytucji dogmatycznej o Kościele. Ale, gdy rozważaliśmy Misterium Kościoła, to jest, żyjącego w nim Chrystusa, na auli soborowej padały głosy: gdy mówimy o Kościele Boga Wcielonego, trzeba współczesnemu człowiekowi odsłonić również Matkę Boga Wcielonego. W ten sposób w Konstytucji dogmatycznej powstał rozdział VII, o obecności Maryi w Misterium Chrystusa i Kościoła. Tak więc Kościół ukazał się człowiekowi wieku XX, jako Kościół Chrystusowy i Maryjny zarazem. Widzimy więc, Najmilsi, że cokolwiek powiedzielibyśmy o Matce Najświętszej i jakkolwiek byśmy Ją uczcili, to wszystko jest jeszcze mało w porównaniu z tym, co powiedział o Niej Sobór Watykański II . Kościół, w swojej wewnętrznej organizacji, to Kościół Chrystusowy i Maryjny, ogarniający lud Boży, z którego wyprowadzona jest hierarchia, w którym świeccy mają swoje szczególne zadanie i są inkorporowane zakony. A wszystkim ukazany jest cel: dążenie do świętości i współdziałania z eschatologicznymi celami Kościoła, pielgrzymującego do jedności z Kościołem Niebieskim. Tak wygląda Kościół, jak go nam dziś ukazuje Sobór. Słuszna więc była droga nasza, biskupów polskich, gdy rozpoczętą przed 9 laty Wielką Nowennę prowadziliśmy pod szczególną opieką i światłem Matki Chrystusowej, Służebnicy Pańskiej. A Sobór uzupełnił nasz pogląd na Kościół, ukazując go, jako Kościół Chrystusa, a zarazem współdziałającej z Chrystusem atki, obecnej w Misterium Chrystusa i Kościoła. W takim widzeniu Kościoła odbija się dawne, z samego raju pochodzące objawienie Ojca Niebieskiego, który gdy dał życie pierwszym dwojgu rodzicom, powiedział im: "Czyńcie sobie ziemię poddaną" — wy oboje, Adamie i Ewo, mężu i żono, ojcze i matko. Ta hierarchia, współdziałanie i forma współżycia, powtarza się ciągle. Powtórzy się w Nazaret, na Kalwarii, i w dziejach Kościoła, powtarza się na stopniach każdego ołtarza, gdy śpiewają Wam: "Veni Creator Spiritus". Do Was, Matki i Ojcowie, mówią słudzy ołtarza wielkie słowa, abyście Wy oboje współdziałali w dziele życia rodzinnego, społecznego, narodowego, kulturalnego, a nawet politycznego. Wy dwoje macie czynić sobie ziemię poddaną, macie się porozumieć, wzajemnie uszanować i ocenić. Broń Boże, nie wolno Wam pomniejszać siebie! Wy oboje, mężczyzna i kobieta, jesteście w obliczu Boga wyrównani i jednakowo ustanowieni w planie Bożym. Nie ma tutaj prawa płci męskiej, mocnej, czy też prawa płci słabej, niewieściej. Jedno jest prawo — to miłość Boża, i w duchu Bożej miłości — miłość ku braciom. Tak wyrównani, powiązani przez Kościół w sakramencie małżeństwa i nieustannie błogosławieni, macie, Najmilsi, być jak ongiś w Raju i na Kalwarii, tym dwojgiem, którzy czynią sobie ziemię poddaną. Oto, jak daleko w życie codzienne można by odbiec w naszych rozważaniach, od tej korony, którą nałożyliśmy jednocześnie na głowę Jezusa i Maryi. Tak przedstawia się chwała "Córki Królewskiej", której wielkość polega na tym, że jest Matką Boga Człowieka. Nie jest Bogiem, ale Matką Boga Człowieka! To Jej szczególna chwała. Podobnie jest nieraz w rodzinie. Kiedyś na plebanii, którą wizytowałem pod Gnieznem, siedziałem za stołem, otoczony wieśniaczkami. Rozmawiałem z nimi, przy śniadaniu. Dowiedziałem się, że jedna ma syna profesora na uniwersytecie, inna architekta, inna lekarza i tak dalej. To tak, jak w Nazaret. Syn przerósł Matkę. Ale zawsze patrzył się na matkę, z niezwykłą czcią i miłością. My zawsze mamy nadzieję na matkę. Syny giną, a matki czekają? Umarł na Kalwarii Jezus, ale pozostała pod Krzyżem ta, która jest — "Życie, Słodkość i Nadzieja". Tak nieraz jest i w życiu codziennym. Klęski i katastrofy światowe mogą być straszne, ale gdy jest matka, mamy nadzieję. To samo jest i w życiu Kościoła. Niekiedy możemy doczekać się tragizmu, gdy umiera w naszej duszy Chrystus, ale jeszcze pozostaje nadzieja, na Tę, "w którą wierzy — jak mówi poeta — nawet taki, który w nic nie wierzy". Ona kiedyś powie: "Cokolwiek wam (Syn mój) każe, czyńcie". Nieraz budzi się człowiek z duchowego uśpienia, gdy do niego przemawia Służebnica Pańska, odsłaniając mu Tego, który przyjął postać Sługi i w Wieczerniku umywał nogi, dając przykład, abyśmy i my podobnie czynili. To przykład najbardziej potrzebny współczesnemu światu.
***
Najmilsze Dzieci! Niech ta uroczystość przekona nas, że w porę Duch Święty ukazał Kościół Boży, jako Kościół Chrystusowy i Maryjny. Wyprowadźcie z tego wnioski na wasze życie codzienne, na wasze współżycie małżeńskie i rodzinne, na pracę wychowawczą w rodzinie i współpracę z mnóstwem kobiet, które spotykacie dzisiaj w fabrykach, laboratoriach, biurach i urzędach, wszędzie tam, gdzie potrzeby społeczne przyzywały je do pomocy. A wtedy zrozumiecie, jak Wy oboje macie według Bożego zamierzenia, czynić sobie ziemię poddaną. Z tą nauką wrócimy do naszych domów po koronacji Syna i Matki. I będziemy pamiętać o tym, co tutaj dziś się sprawdza: "Odtąd błogosławioną zwać mnie będą wszystkie narody". Wielka Prorokini mówi prawdę, a przez to potęguje nasz szacunek, wiarę i ufność. — "Błogosławiona, iżeś uwierzyła". Do każdej z Was, Matki i Dziewczęta, powiem: Błogosławiona, iżeś uwierzyła. I odmienię to do Was, Mężowie i Młodzieńcy: Błogosławiony, iżeś uwierzył. — Odtąd błogosławionym cię zwać będą. Amen.
Modlitwa do Niepokalanej Królowej Różańca Świętego na Służewie
Matko Boża,
Niepokalana Królowo Różańca Świętego!
Dziękujemy Ci za całe wieki Twojej Obecności w znaku Cudownego Obrazu.
Idziesz przez nasze dzieje zarówno w czasach "potęgi i chwały", jak i w czasach nieszczęść, Ze swą pomocą i pociechą.
Patronko młodości króla Jana Sobieskiego - naucz nas, że największą wartością jest wiara.
Spraw, by i w naszym życiu Bóg zawsze zwyciężał.
Pociecho królewska Jana Kazimierza — bron nas przed wciąż nowymi zagrożeniami "potopu" zła.
Panno Różańcowa — ratuj nas liną ratunkową różańca!
Dziewico obleczona w Słońce Sprawiedliwości — Chrystusa.
Broń nas od nienawiści, przemocy i wyzysku.
Matko Pięknej Miłości - spraw, abyśmy się społecznie miłowali.
Niepokalana, z księżycem pod stopami - depczesz głowę węża, on kąsa Ci piętę.
Cudowna, łaskami słynąca - wiele razy Obraz Twój płonął, Ty — cudem ocalałaś.
Broń nas od ognia piekielnego, serca przepasz mocą i naucz nas szacunku i czci dla ludzkiego ciała.
Obecna w znaku tego Obrazu — spraw, byśmy stawali się coraz bardziej na obraz i podobieństwo Boga.
Matko ocalona z wojennej zawieruchy - dziękujemy Ci, że zechciałaś zostać z nami na Służewie.
Jak Jan spod krzyża weźmiemy Cię do siebie, do naszej codzienności.
Bądź we wszystkich, bez wyjątku, sprawach naszego życia.
Pani z berłem w dłoni i w koronie - mówisz nam, że służyć — to znaczy królować.
Królowo świata i Polski Królowo! - panuj w życiu naszym osobistym, rodzinnym, narodowym i społecznym.
Matko Boska hetmańska — módl się za nami
Matko Boska królewska — módl się za nami
Matko Boska Służewska — módl się za nami
Matko wielkiego zawierzenia - oddajemy Ci się bez zastrzeżeń.
Matko Boża!
Bądź z nami w każdej chwili naszego życia, a zwłaszcza w godzinie naszej śmierci.
Amen